Orzeszek nie zawsze zachowuje się jak dama. Zależnie od humoru wita się lub nie, dziękuje lub nie, odpowiada na pytania albo milczy z obrażoną miną. Pomyślałam, że kurs dobrych manier nie zaszkodzi i zainwestowałam w odpowiednią lekturę. Już po dwóch dniach obcowania z książeczką „Dobre zachowanie” Bisia zaczęła mi tłumaczyć zasady bon tonu.
- Widzis jak ten chłopiec się salpie i lozlywa? – mówiła z dezaprobatą – To jest złe zachowanie! Ja się nie sapię i nie lozlywam mamie. To zupełnie bez sensu.
Pochwaliłam Orzeszka, że zauważa różnicę i szłybyśmy spokojnie dalej, gdyby nie kwiatki, które moja córka po prostu musiała zerwać. Wyszarpała swoją rękę z mojej i pobiegła… zupełnie bez sensu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz