No to jesteśmy we czwórkę. 1 czerwca wróciłyśmy z Hanką do domu.
Orzeszek jest bardzo przejęty rolą starszej siostry. Po początkowym onieśmieleniu uznał się za noworodkowego eksperta i potrafi zbesztać mnie słowami:
- Ty jej nie umiesz uspokajać, musisz lobić jak ja!
- To znaczy jak? - pytam zaciekawiona.
- No gzechotką machaj! - nawet nie dyskutuję z oczywistością tej rady.
Na szczęście Hania znosi to machanie (baaaardzo energiczne) dość dobrze. Niech więc każdy stosuje swoje metody. Orzeszek ma grzechotkę, ja mam mleczarnię.
Kiedy karmię, Orzeszek znajduje czas, by zając się również moimi potrzebami. Czesze mnie i ozdabia swoją biżuterią. W końcu w dzisiejszych czasach trzeba być SEXIMAMĄ a nie tylko mamą w zalanej mlekiem koszulce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz