Długo nas nie było, co nie znaczy wcale, że Orzeszek nie dzielił się z nami swoją elokwencją. Dzielił się chętnie, ale brakowało czasu i elokwencji, by to opisać. Mamy bowiem sezon grypowy i chorujemy seryjnie (Orzeszki i tata) oraz nie sypiamy (mama).
Mimo niewątpliwych przeciwności, postaramy się jednak oddać sprawiedliwość wybitnej inteligencji Orzeszka. A zaczniemy od wspomnień z naszych (moich i tatunia) ostatnich wakacji (bo jak mówi pewna znajoma mama: "Wakacje z dziećmi, to nie wakacje").
- Tato, - zagadnął niewinnie Orzeszek - a jak byliście na Krecie, to było dużo miłości?
- Co? - zaczerwienił się tatuń - A miłości... Tak, tak, dużo.
- No i widzisz! - zatriumfował Orzeszek - Było dużo miłości na Krecie, to teraz jest Hania! I już tylko dużo pracy zostało!
Takie są skutki przedwczesnego uświadamiania dzieci z użyciem książeczki "Czekamy na rodzeństwo". Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz