Translate

środa, 4 listopada 2015

Koniec pieśni?




Naprawdę sądziłam, że już nic nie napiszę. Orzeszki są męczące, nie zasługują na internetową popularność, a tak w ogóle to nie mam czasu... tak myślałam.
Potem jednak przeżyłam czytelnicze odrodzenie i odzyskałam wenę. Co ma piernik...? - zapytacie. 
Trzeba przyznać, że czytanie nie każdego zachęca do pisania. Mnie jednak zachęciło. A było tak...
Od jakiegoś czasu czułam się intelektualnym wrakiem. Coś tam nawet próbowałam czytać, ale wlokło się to niemiłosiernie i gdy tylko mogłam, wybierałam mniej wymagającego audiobooka. I nagle "Ciemno, prawie noc" Joanny Bator wessało mnie z kapciami. Wessało to dobre słowo dla współczesnej psychologiczno-historycznej powieści gotyckiej. Nie przeczytałam książki w dwie noce od dziesięciu (no dobra, dwunastu) lat, a i tego dziwadła bym nie przeczytała, gdyby napisał je ktoś z mniejszym talentem. Ryzykowne tematy, ryzykowna forma i ryzykowne eksperymenty z językiem - a jednak smaczne.
A dodatkowo pozostała mi po tej oniryczno-makabryczno-polityczno-baśniowej książce pewność, że bardzo kocham moje dzieci i zawsze chcę pamiętać o ich wyjątkowości. Cóż więc pozostało, jak nie zapisywać?
Więc (choć nie zaczyna się od niego zdania) w następnym odcinku - pasowanie na przedszkolaka.