Translate

poniedziałek, 28 lutego 2011

Dziki znów śmierdziały.



Wczoraj Bisia była z tatą "u zwieziątek". Nie mogła się doczekać od samego rana i poganiała ojca, powtarzając, że: "zwieziątka juz cekają". Poganiany tata, jechał do parku dość szybko, więc Orzeszek zapytał go: "Tato, ty jakoś sypko kielujes, plawda?" Nieco zmieszany ojciec odpowiedział, że chyba tak, a Gabon na to: "Podoba mi się to!"
Po powrocie do domu okazało się jednak, że "u zwieziątek" niewiele się zmienilo, bo Bisia zapytana jak było na spacerze, odpowiedziała: "Ładnie, tylko dziki znów śmieldziały."

niedziela, 27 lutego 2011

Dlaczego?



Gabriela Zuzanna (2 lata 9 miesięcy) zwana również Gabą, Gabonem, Gabrysią, a najczęściej po prostu Bisią to prawdziwe wyzwanie.
Nie żeby była wyjątkowo wredna i nieposłuszna. Nie żeby chorowała, czy nie chciała jeść. Zasadniczo, mieliśmy masę szczęścia. Ominęły nas kolki. Nieprzespane noce skończyły się po 3 miesiącach. Po roku dziecko samo odstawiło się od piersi. Żałoba po odebranym w wieku 1,5 roku smoczku trwała tylko tydzień. Gorączka powyżej 39o – 2 razy, antybiotyk – 2 razy, grypa żołądkowa – 1 noc. Do tego lubi podróże, łatwo się znajduje w nowych okolicznościach, jest komunikatywna i chętnie zostaje pod opieką babci, dziadka, czy cioci. Można powiedzieć – dziecko idealne.
Jednak Gabriela odkąd zaczęła mówić, a zaczęła wcześnie, niemal bezustannie zgłasza „zdanie odrębne” i próbuje podporządkować sobie świat. Wykorzystuje przy tym cały kobiecy arsenał sposobów: urok osobisty, komplementy, negocjacje, szantaż emocjonalny, ataki płaczu (bez łez i z łzami jak trzeba), oburzenie oraz kłamstwo.
Przykłady? Czemu nie.
Chcąc wyłudzić nowe korale, Bisia pyta: „Będzie mi w nich pięknie, plawda?”
Chcąc zjeść kolejnego miśka, mówi: „Jesteś dla mnie doblą mamą.”

Gdy chce, byśmy robili to, co ona wymyśli, mawia zwykle: „Poponuje wam…”

Wyciągana rano z łóżka, krzyczy: „Nie kocham cię wcale!” i jestem w stanie uwierzyć, że w tym momencie rzeczywiście tak myśli.

Kiedy odmawiam włączenia kolejnej bajki, mówi: „Włąc, bo będę płakać!” i rzeczywiście płacze, tylko że bez łez. Gdy jednak pytam: „A gdzie łezki?”, już lecą jak grochy.

W przypadku prośby o posprzątanie zabawek albo o ciszę, do stałego repertuaru należą następujące odzywki: „Co tobie o chodzi?”, „Cego chces od mnie?”, „Nie mogę, jestem zdeneowana!”, „Jestem zajęta, niech mama/babcia/tato/dziadek/Kuba to zlobi.”
Można tak w nieskończoność. Jak widać, na język to Gabrysia nie choruje. W trakcie tego rodzaju dyskusji staram się zachować powagę i spokój, choć czasem śmieszą mnie, denerwują i przerażają (często jednocześnie).
Poza tym, Bisia ma niewątpliwą słabość do balowych sukienek. Regularnie zwiedzam okoliczne szmatexy, żeby miała „odpowiednie” kreacje do swoich przebieranek, ale i tak wciąż słyszę: „Kup mi sukienkę, pzeciez wies jak lubię się stloić.”
Powodem do pewnego zaniepokojenia jest też życie uczuciowe Gabrieli. A to chciała zamieszkać z Krzysiem, a to wydać się za Dawida, a to znów zapraszała do siebie wujka wyraźnie pomijając ciocię. Zasadniczo jednak, jej ukochanym pozostaje Kuba (sąsiad z góry), o którym mówi: „mój męz”, no i tata, więc na razie jeszcze wszystko w normie.
Może trochę przesadzam z tym wyzwaniem, ale dziecko to w ogóle zupełnie inny wszechświat. A jeśli jeszcze codziennie strzela w Ciebie swoimi złotymi myślami, tak że cię zatyka…