Translate

środa, 2 grudnia 2015

Pasowanie...



Miało być o pasowaniu na przedszkolaka, ale tak po prawdzie, niewiele mam o nim do napisania. 
Tyle tylko, że było zaskakujące. Nasz aspołeczny, agresywny i absolutnie nieujarzmiony Orzeszek II okazał się  bowiem wzorowym członkiem przedszkolnej wspólnoty. Dzieckiem idealnym, które uśmiecha się kiedy trzeba, recytuje co trzeba i tańczy jak trzeba... nie dziwne zatem, że Pani Dyrektor pasowała Orzeszka II bez wahania, z rezerwą patrząc na wahanie rodziców.
Zanim jednak rodzice mieli okazję obejrzeć tą cudowną metamorfozę, dziecko przyniosło zaproszenie. A jak już przyniosło, postanowiło odczytać (bo przecież teraz uczą tego jeszcze przed pasowaniem):
- Zapasam mamę i tatę na... - tu nastąpiła efektowna pauza na zaczerpnięcie oddechu - ... na pekolaka.
-A mnie? A mnie? - dopytywał się niecierpliwie Orzeszek I, bo swoje pasowanie przechorował.
Orzeszek II zastanowił się, wejrzał w zaproszenie i wodząc po nim palcem, odczytał wyrok:
- A-siost-lów-nie!
No i siostra nie poszła... Przecież napisali, że nie jest zaproszona.