Translate

czwartek, 28 czerwca 2012

Dziękujemy













Dziś będzie mniej o Orzeszku, a więcej o tzw. dzisiejszej młodzieży. Mówi się, że ta młodzież jest samolubna i skupiona jedynie na własnych potrzebach. Tymczasem wczoraj otrzymaliśmy na ręce Orzeszka dowód, że tak nie jest. I za ten dowód dziękujemy.
Orzeszek nie wyartykułował swej wdzięczności wystarczająco donośnie, ale uwierzcie, że wdzięczny był, tylko się zawstydził. Misia pokochał i nazwał Arielką. Próbował też zaanektować miśka Hani, bo "ona jest pzeciez za mała, a miś musi być zaopiekowany".
Innymi słowy wszyscy jesteśmy zachwyceni.

środa, 27 czerwca 2012

Triller łaziebny


Odkąd w nasze spokojne życie wkroczyła Hanka, Orzeszek jest intensywniej przymuszany do regularnego mycia rąk. Powoli zaczyna chyba mieć dość tego rytuału. Dziś rano, powłócząc nogami w kierunku łazienki, zapytał mnie podstępnie:
- A ty wiesz, że jest takie mydło, które jest niedobre dla ludzi?
- Co masz na myśli? - zapytałam z zaciekawieniem.
- Nooo - rozkręcał się Orzeszek - takie trujące, że jak nim myjesz lęce, to możesz zacholować i nawet umalnąć.
- Naprawdę??? - byłam zaskoczona - Ale nasze na pewno takie nie jest.
- No właśnie jest, - dziecina przeszła do sedna - a ty mi każesz się nim myć! I sama się nim myjesz! Chcesz chyba, żebyśmy wszyscy umalnęli?
- Hmmh, nie chcę. Byłam pewna, że kupuję dobre mydło. - broniłam się.
- Ale kupiłaś baaaaldzo złe! - nie ustępował Orzeszek.
Pozostało mi tylko zmienić front. Najlepszą obroną jest atak, więc przeszłam do ataku.
- A ty to jesteś jak księżniczka Werbena. - rzuciłam od niechcenia - Boisz się mydła.
- Hmh, baldzo śmieszne! - obruszył się Orzeszek i poszedł...
...myć ręce.

niedziela, 17 czerwca 2012

Bój o kulturę


Jak powszechnie wiadomo, nic tak nie elektryzuje atmosfery rodzinnego gniazda, jak pojawienie się krzyczącego po nocach noworodka. U nas też zelektryzowało, skutkiem czego poziom cierpliwości domowników drastycznie spadł i zaczęliśmy trochę na siebie burczeć. 
Oburzony tą degrengoladą Orzeszek postanowił stoczyć bój o kulturę. Ofuknięty za katowanie tysiącpięćsetstodziewięcetktóregoś odcinka My Little Pony w porze śniadaniowej przyczłapał do kuchni i rzekł do Tatunia:
- Ty słyszysz, jak ona do mnie mówi?
Tatuń, który też już został za coś ofuknięty okazał się wdzięcznym słuchaczem i pokiwał głową z wyraźnym zrozumieniem.
To ośmieliło Orzeszka do wygłoszenia aktu oskarżenia. Popatrzył na mnie z dezaprobatą i zadeklamował:
- Ty jesteś absolutny blak kultuly!
Wyrzutów sumienia u wyrodniej matki nie wywołał, wywołał natomiast powszechną salwę śmiechu. No i rozładowanie napiętej atmosfery... przynajmniej do następnego nocnego koncertu.

wtorek, 5 czerwca 2012

Po drodze


Orzeszek znów musiał rozpocząć odyseję medyczną, a że mama jest przyspawana do noworodka, odwiedza doktorów z tatuniem. A jak tak sobie jeżdżą, napotykają na drodze różne miejskie osobliwości. Wczoraj na przykład spotkali bezdomnego. Tatuń sądził, że Orzeszek się przestraszy. Już spieszył z jakimś nie obrażającym nikogo wyjaśnieniem sytuacji życiowej kloszarda, kiedy córeczka szepnęła konfidencjonalnie:
- Pacz, jaką ma długą blodę.
Tatuń chciał jakoś dziecku wytłumaczyć, że pewnie nie ma gdzie się ogolić, ale Orzeszek już ocenił sytuację:
- Wcale o siebie nie dba- orzekł, a potem podsumował z oburzeniem:
- Jak można tak o siebie nie dbać!?
Tatuń nie miał nic do dodania, więc poszli do lekarza... Zadbać o siebie.

niedziela, 3 czerwca 2012

Po nowemu


No to jesteśmy we czwórkę. 1 czerwca wróciłyśmy z Hanką do domu.
Orzeszek jest bardzo przejęty rolą starszej siostry. Po początkowym onieśmieleniu uznał się za noworodkowego eksperta i potrafi zbesztać mnie słowami:
- Ty jej nie umiesz uspokajać, musisz lobić jak ja!
- To znaczy jak? - pytam zaciekawiona.
- No gzechotką machaj! - nawet nie dyskutuję z oczywistością tej rady.
Na szczęście Hania znosi to machanie (baaaardzo energiczne) dość dobrze. Niech więc każdy stosuje swoje metody. Orzeszek ma grzechotkę, ja mam mleczarnię. 
Kiedy karmię, Orzeszek znajduje czas, by zając się również moimi potrzebami. Czesze mnie i ozdabia swoją biżuterią. W końcu w dzisiejszych czasach trzeba być SEXIMAMĄ a nie tylko mamą w zalanej mlekiem koszulce.