Translate

środa, 24 kwietnia 2013

(Pre)historia



Pamiętacie jeszcze te czasy, gdy 25-letnia pani od plastyki wydawała się stojącą nad grobem staruszką? My już od jakiegoś czasu ich nie pamiętamy, a Orzeszek wciąż nam uświadamia, że skończyły się baaaardzo dawno temu.
Z właściwym młodości zaangażowaniem przepytuje wszystkich bliskich:
- A ty urodziłaś(-eś) się po wojnie? A po której?
Jakby tego było mało, upublicznia (np. w przychodni lekarza rodzinnego) wrażliwe dane dotyczące zaawansowanego wieku rodziców.
- A pan wie, - zaczepia naszego ulubionego pielęgniarza - że jak mój tato był mały to były pieluchy z wełny i szklane butelki do karmienia?
- Naprawdę? - pan Piotr odrywa się od wypisywania recept - I co jeszcze?
- I jeszcze, - Orzeszek kontynuuje niezrażony moim poszturchiwaniem - ludzie nosili ubrania ze skóry zwierząt.
- Tak? - pytam zaczepnie - I może jedli to, co upolowali?
- No nie, - łaskawie zaprzecza Orzeszek - jedzenie kupowali w sklepie. Tylko, że tam nic nie było.
- Aha, - przypomina sobie pan Piotr - tylko ocet.
Uff, na szczęście to podobny rocznik. Prehistoryczny.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Młodość durna i chmurna




Czy ktoś określił wiek, gdy zaczyna się ten wyjątkowy „okres burzy i naporu”, przez który każdy z nas przechodził. Kiedy oddany rodzic przestaje nam być wzorem i kierunkowskazem, a zaczyna być oprawcą i zawalidrogą? W 15, 14, 13 lat? O nie moi drodzy! Świat przyspieszył, teraz ten piękny czas ma początek w piątym roku życia!
Skąd to wiem? No jak to skąd? Z obserwacji mojej nad wiek rozwiniętej latorośli. Od jakiegoś czasu latorośl znajduje bowiem kontrargument na każdą moją wypowiedź. Kontrargumenty są oczywiście różne, od w miarę racjonalnego: „Ale ja muszę tak założyć sukienkę (tzn. tył na przód), bo tu jest obrazek. Obrazek zawsze jest z przodu! Będą się ze mnie śmiać!”, do zupełnie irracjonalnego: „AAAA!”
Przyznaję, że do niedawna niezbyt się tymi kontrargumentami przejmowałam i robiłam swoje wygłaszając jakieś krótkie uzasadnienie. To chyba wzmogło bunt Orzeszka, bo przy którejś z kolei porannej dyskusji wypalił:
- Im dłużej będziesz mówić, tym gorzej będę się zachowywać!
Najpierw się zapowietrzyłam, a potem postanowiłam wyciągnąć konsekwencje. Wizja rychłego otrzymania wymarzonej lalki rozpłynęła się więc w odmętach złego zachowania.  I tak otworzyła się międzypokoleniowa przepaść (choć liczę, że na razie to tylko szczelina).
Tak czy owak, Orzeszka wyraźnie uradował fakt, że musiałyśmy z Hanką spędzić dwie noce poza domem, bowiem  już pierwszego wieczoru z uśmiechem poinformował Tatunia:
- Jak mamy nie ma, to w końcu możemy robić co chcemy!
Przedwczesna radość Orzeszku, jeszcze powalczymy.