Translate

poniedziałek, 7 marca 2011

Przedszkole



Dziś ruszył nabór do przedszkoli i postanowiliśmy, że Orzeszek startuje. Tzn. postanowiliśmy my - szczęśliwi rodzice - Orzeszek jeszcze nic nie wie. Póki co na słowo "przedszkole" reaguje histerycznie, więc nie wiem czy poprze naszą decyzję. Tata Orzeszka uważa, że nie poprze i że to genetyczne. Dla niego bowiem przedszkole to jedna z większych traum wieku dziecięcego, a dla mnie... No właśnie, ja poszłam do przedszkola w 5 lat. Rodzice, co prawda próbowali mnie tam umieścić już jako 3-latkę, ale ja, widząc, że płacz niewiele pomaga, opowiedziałam babci, że w przedszkolu jest czerwony dywan, od którego bolą mnie oczy. Ku zaskoczeniu wszystkich, babcia to łyknęła i przyjęła mnie na wychowanie.
Pomna komplikacji, mimo dnia wolnego, zerwałam się dziś o świcie, gdy mała jeszcze spała i zasiadłam do komputera, żeby wypełnić formularz zgłoszeniowy. Niestety, moje zmagania z drukarką zbudziły Bestię. Przyszła i podejrzliwie zapytała - Co lobis?
- A nic, Bisiu,- odpowiedziałam, licząc naiwnie, że uwierzy - tak sobie siedzę.
- Chyba nie - pokręciła głową Bisia - na pewno placujes! Jak skońcys to włąc mi bajkę.
Uff, tego się trzymajmy. Na razie bez słowa na "p". Powiem jej, jak się dostanie. Na razie przezornie zakupiłam dwie książeczki o tym, jak w przedszkolu jest fajnie. Może uwierzy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz