Translate

środa, 6 kwietnia 2011

Marzenia



W niedzielę postanowiliśmy w końcu sprawdzić, jak wyglądają „Bajkowe Poranki” w Pijalni Czekolady” i o 10:30 zajęliśmy wygodne fotele wokół aktorów czytających opowiadanie o żartach pewnego małego chłopca. Orzeszkowi raczej się podobało, bo co jakiś czas uśmiechał się do mnie znacząco, a potem z dumą prezentował tatusiowi otrzymany z okazji „poranka” Order Uśmiechu. Kiedy wsunął jeszcze całą Truskawkową Bitwę, zostawiając krwawe plamy na bluzie, spodniach i kremowej tapicerce krzesła (szczęśliwie skórzanej), musiał być w pełni usatysfakcjonowany.
Po wyjściu od Wedla okazało się, że w tym słodkim poranku pojawiła się jednak przysłowiowa łyżka dziegciu.
- Mamo, a cemu to tylko panowie cytali? – zapytał Orzeszek.
- Nie wiem kochanie – odpowiedziałam zgodnie z prawdą – może następnym razem będą panie?
- To dobrze – uspokoiła się Bisia – bo ja chłopaków mam juz dość!
- Dlaczego?? – byłam nieco zdziwiona.
- Bo ich ciągle widzę w snach! – z wyrzutem odrzekła moja córka.
Najpierw mnie zatkało, potem z trudem powstrzymałam wybuch śmiechu, aż wreszcie, zupełnie poważnie, zapytałam – I na jawie już nie chcesz ich oglądać?
- Tak – stanowczo odparł Orzeszek, wyraźnie chcąc zakończyć temat.
Zrozumiawszy jej intencje, nie dopytywałam się o szczegóły tych sennych marzeń, ale jak widać, wyśniony książę może być nie do zniesienia na jawie.

2 komentarze: