Translate

wtorek, 17 maja 2011

Tygrys



Z okazji wycieczki do zoo Orzeszek otrzymał tygrysa z Ikei (nie żebym była specjalnie hojną matką, promocja była, ot co). Ogromna maskota od razu stała się najlepszym przyjacielem Bisi. Mimo że prawie nic zza niego nie widziała, sama zatargała tygrysa do samochodu, a potem sama umyła, uczesała i położyła spać.
- Bisiu – zapytałam ją wieczorem – a ty nie boisz się spać z tygrysem?
- Nie – odpowiedziała – on jest łagodny.
- A czy ja też mogę z nim spać?
- Nie, bo wies, on cię nie zna i musi się z tobą oswoić.
Potem zaczęła opowiadać:
- Bo wies, on jest z Palyza i jesce nie wie, ze będzie tu mieskać i musi popatzeć i się oswoić.
- Z Paryża? – zdziwiłam się – A na metce napisali, że z Indonezji…
- Nie – wyjaśniła Bisia – z Palyza, ja go tam spotkałam i zablałam do domu i telaz on jest moim dzieciakiem. Bo wies, wceśniej on był sam i smutny i ja go wzięłam.
- Aha – tylko tyle mogłam powiedzieć – masz bardzo dobre serduszko.
W ten sposób przygarnęliśmy indonezyjskiego tygrysa z Paryża. Dobrze, że łagodnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz