Translate

sobota, 21 maja 2011

Umiesz liczyć, licz na siebie



Orzeszek się obraził. Nie chce, żebym mu czytała na dobranoc, nie chce jedzenia, które przygotuję, w ogóle nie chce mnie. A było tak…
Wracam wieczorem do domu, a Orzeszek z tatusiem oglądają „Gwiezdne wojny.” Delikatnie sugeruję, że chyba czas na kąpiel i wychodzę jeszcze raz w bardzo ważnej sprawie. Kiedy wracam Orzeszek jest już umyty, przebrany w piżamkę i właśnie kończy oglądać „Bolka i Lolka.”
- No to idziemy spać – mówię, gdy pojawiają się napisy.
- Nie – oponuje Bisia – jesce jedna bajka!
- Nie, idziemy spać – jestem twarda – możesz wybrać, kto przeczyta ci bajkę, mama czy tata.
- Nie – upiera się mała – nie będę cytać i nie będę spać!
- Takiego wyboru ci nie dałam – odpowiadam bezdusznie – liczę do trzech, jeśli nie przyjdziesz sama....
Nie kończę groźby, bo Orzeszek zaczyna płakać.
- Nie lic tak do mnie! – krzyczy – Nie mozna tak licyć! Z tatą pójdę, nie z tobą!
I rzeczywiście idzie. Potem trzaska drzwiami i wzburzona tłumaczy tatusiowi:
- Ona do mnie licy! Nie chcę takiej mamy, co do mnie licy! Znajdę sobie inną mamę!
Za dwa dni wyjeżdżam służbowo, więc może naprawdę kogoś znaleźć albo… zatęsknić?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz