Translate

sobota, 24 grudnia 2011

Zmiany


Trochę zwlekałam, ale chyba już mogę o tym napisać: jeśli wszystko pójdzie dobrze, w maju pojawi się Orzeszek numer dwa. Bisia przez większość czasu jest zachwycona. Wciąż dopytuje, kiedy urodzi się dzidziuś, a gdy chce się przytulić, tłumaczy:
- Pzytule się się tak delikatnie, zeby nie zgnieść Hani.
Właśnie…
Orzeszek określił już płeć i imię przyszłego rodzeństwa i dyskusja w tym zakresie jest bezcelowa. W zasadzie, Orzeszek zaplanował już i opiekę nad niemowlęciem i karmienie go, i tulenie do snu. Czasem jednak na tym doskonałym planie pojawia się pewna rysa. Orzeszek zamyśla się wtedy, a potem wypala:
- Ja juz nie chcę dzidziusia!
- Dlaczego żabko – dociekam – przecież tak się cieszyłaś.
- Bo nie będziemy jeździć na wyciecki – tłumaczy zaprawiony turystycznie Orzeszek – tylko siedzieć w domu.
- Kotku – pocieszam – będziesz mogła pojechać na wycieczkę z tatusiem.
- Ale ja chcę, zeby wsyscy! – prawie płacze Orzeszek, po chwili jednak przestaje i rzuca mi przebiegły uśmiech.
- Wiem, co zrobimy – szepce – oddamy go jakiejś babci i będziemy jeździć, gdzie chcemy.
„Tylko czy babcia się zgodzi?” – myślę, ale nie informuję Orzeszka. Wszystko przed nami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz