Orzeszek, poza wypadkami odkrzykiwania, odburkiwania i odmamrotania, bardzo ceni sobie kulturę naszych wzajemnych kontaktów. Ba, potrafi brak tejże bezbłędnie zdiagnozować i zripostować.
Ostatnio Orzeszkowy słowotok zaczął mnie trochę męczyć. Po kilku próbach przekierowania dziecka na bardziej milczące tory, zrezygnowana warknęłam:
- Gaba, bądź cicho!
Niby nic, ale trochę niesalonowo, hrabianka odparła więc urażona:
- Nie mów do mnie tak blutalnie! - po czym zabrała się i poszła.
Taka połajanka zupełnie by mi wystarczyła, jednak Orzeszek musiał mieć na ten temat inne zdanie, bo w drzwiach odwrócił się i zadzierając nos w górę, rzekł:
- Tak się nie mówi do kobiety!
Aha...
Następnym razem najpierw policzę do dziesięciu, a potem powiem: "Droga Gabrielo, czy byłabyś tak łaskawa i zamknęła buzię na 5 minut?"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz