Translate

czwartek, 22 marca 2012

Świetlana przyszłość


W chwilach, gdy moja inteligencja po raz kolejny zostaje przyćmiona inteligencją Orzeszka, lubię sobie wyobrażać, jakaż to świetlana przyszłość czeka moją córeczkę... Przyszłość lekarza, naukowca albo innego inżyniera budowy dróg i mostów...
Niestety, podobnie jak było z przyszłym mężem i imieniem dla siostry, Orzeszek już wybrał. Nie muszę chyba dodawać, że wybrał inaczej?
Dziś rano zastałam Orzeszka pochylonego nad sukienką rozłożoną na stoliku do rysowania i mamroczącego coś do siebie.
- Co robisz? - zapytałam niewinnie.
- Szyję - Orzeszek nawet nie podniósł głowy.
- To chyba trudne? - kontynuowałam.
- Nie, mam tu takie plojekty, - Orzeszek przerwał pracę i wskazał na leżące obok kartki - bo wiesz ja będę plojektantką i będę plojektować i szyć pięęęęękne sukienki!
- Aha - odparłam tylko, choć po głowie tłukło się: "Przecież miałaś być lekarzem!!!"
- I jeszcze - Orzeszek nie zamierzał mnie oszczędzać - będę flyzjelką i kosmetyczką. Będę obcinać włosy i kosmetykować dziewczyny, żeby ładnie wyglądały.
- Ok - tonęłam w morzu informacji - ciekawa praca.
Coż, nie każdy musi być lekarzem. Kobiety wydadzą ostatni grosz na fajny ciuch, fryzurę czy kosmetyk. A kto ten grosz zgarnie?... Poza tym, będzie miał kto starej matce botox wstrzyknąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz