Translate

niedziela, 8 kwietnia 2012

Prace domowe

Znów siedzimy z Orzeszkiem w domu  i umilamy sobie czas wspólnym rysowaniem. Ponieważ królewny i kwiatki mamy już opanowane, postanowiłam poszukać nowych wyzwań i zupełnym przypadkiem trafiłam na cienką książeczkę "Rysuję zwierzęta", która zawiera proste instrukcje rysowania zwierząt dzikich i domowych. 
Orzeszek przystąpił do ćwiczeń i już pierwszego dnia wymachał całkiem sporą menażerię. Własnoręcznie stworzone okazy postanowił sprezentować rodzince. Nie powiem, żeby mnie to zmartwiło, wystawa lodówkowa będzie mniejsza. 
Zresztą, z Orzeszkowymi malunkami jest ten kłopot, że szkoda je wyrzucić, bo dokumentują jakiś etap rozwoju, ale chwalenie się nimi budzi wśród znajomych (zwłaszcza bezdzietnych) spore zdziwienie. Ja jednak doceniam artystyczne próby mojego dziecka, bardzo cieszę się, że dotarłyśmy do etapu malarstwa figuratywnego i dlatego prezentuję pozostałości Orzeszkowego zoo. Moim ulubieńcem jest hipopotam... taki dziwnie podobny do pszczoły :-)









Była jeszcze sarenka i kaczka, ale dostały się babci Loli i dziadkowi Kosteczkowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz