Translate

sobota, 31 sierpnia 2013

Dziwny jest ten świat...




Staram się chronić Orzeszka przed nieprzyjemnymi odpryskami rzeczywistości, bo będzie miał jeszcze czas, by dowiedzieć się co to nietolerancja, ksenofobia i rasizm. Orzeszek jednak nie jest głupi i nawet z okruchów informacji potrafi wyciągnąć wnioski…

Próbuję namówić mamę na wspólną wyprawę do Holandii, do mojej siostry. Słysząc naszą rozmowę, Orzeszek zaczyna lamentować, że nie możemy jechać, bo się za mocno opalimy. Skonfundowane tłumaczymy, że Holandia to nie Egipt, ani nawet nie Grecja i nie musi się obawiać, ale Orzeszek odparowuje:

- A Elison się opalił!

Ma oczywiście na myśli chłopaka mojej siostry, który jest Portugalczykiem i rzeczywiście jest, jak mówi moja mama, mocno opalony.

- Bisiu, - wyjaśniam cierpliwie – przecież Eliseu urodził się z takim kolorem skóry, nie opalił się w Holandii. A nawet jeśli, to co w tym złego?

- To źle być mocno opalonym! – upiera się Orzeszek – Za bardzo się wtedy wyróżniasz!

Już jestem gotowa piętnować jego uprzedzenia, ale wtedy Orzeszek wyjaśnia:

- I mogą cię gonić z nożem i nawet zabić!

Natychmiast przypominam sobie pierwszą (i zapewne ostatnią ) wizytę Eliseu w naszym mieście, kiedy to musiał uciekać przed łysymi wyrostkami z nożami i pittbullem. Teraz wszystko rozumiem…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz